Lądowanie przebiega w akompaniamencie wstrząsu i chrobotu ocierania metalu o kamienny grunt. Związane elastycznymi pasami skrzynie drżą przy uderzeniu podwozia promu. Silniki zmniejszają ciąg, a gorące powietrze wypływające z ich dysz coraz lżej przypieka i tak rozgrzany od słońca grunt. W miejscu pierwszego uderzenia jęzora ognia wypływającego z silnika drobny piasek zmienia się w brudne szkło. Lądowanie promu zakończone. Kolejny etap misji można uznać za udany.

Klapa ładowni promu opada z łoskotem, a suwnica i dźwig powoli zaczynają wyładunek. Zespół przyodziany w skafandry ustawia się do wyjścia na powierzchnię, a twoja noga jest pierwszą, która dotknęła jałowej pustyni. Prom wylądował w odległości około 100 metrów od brzegu jeziora. Łazik pozwolił na przemieszczenie członków zespołu i sprzętu w kierunku punktu planowanego poboru próbek.

– Mikrosystemy chłodzenia skafandrów to jeden z najlepszych wynalazków ery lotów międzygwiezdnych. Sprawdzaliście temperaturę powietrza? Pięćdziesiąt stopni Celsjusza! A bezpośrednio przy powierzchni gruntu sięga osiemdziesięciu! Dobrze, że buty nam się nie topią. – cedzi jeden z "komandosów" – Zbiorę próbkę gleby z niewielkiej głębokości. Na tej wypalonej powierzchni nie utrzymałyby się żadne organizmy.

– Zachowaj bardziej otwarte podejście. Pamiętasz misje badawcze dna oceanu w zeszłym wieku? Przy kominach hydrotermalnych znaleziono komórki bakterii zdolne do przetrwania temperatury nawet 121 stopni Celsjusza. Życie zawsze znajdzie sposób.

Kolejne fiolki zapełniają się pyłem zebranym z powierzchni gruntu, próbkami pozyskanymi przy pomocy cienkiego wiertła, a nawet rozbitymi na pół niewielkimi kamieniami. NIewielka grupa rusza łazikiem w stronę postrzępionego brzegu. Woda jeziora wdziera się w wysuszoną pustynię niewielkimi zatoczkami, a ponad jej powierzchnię wystają szpiczaste osady minerałów. Woda jest żółta, mętna i gorąca.

– Wygląda jak siarka. Dobrze, że nie czujemy tego zapachu.

Lekkie powiewy wiatru wzburzają gładkie lustro, a kryształki osadu mienią się w słońcu jak gwiazdy na nocnym niebie. Nisko ponad powierzchnia wody unoszą się delikatne opary. Sondowanie przy użyciu wysięgnika pozwoliło na określenie składu tych gazów. Prócz pary wodnej pochodzącej z prawie gotującego się jeziora, w próbce tej zidentyfikowano jeszcze tlenki siarki. Sondowanie wody potwierdziło stwierdzenia geologów, że płyn ten ma niezwykle niskie pH na skutek obecności kwasu siarkowego. Barwne osady na dnie i w toni wodnej stanowią prawdopodobnie nierozpuszczalne sole tego kwasu. Gdzieniegdzie w bardziej klarownych wnękach zatoczki z miałkiego dna wydobywają się pęcherzyki gazu. Przedzierając się przez dno podrywają pasma osadowego pyłu, które jak fontanna zataczają okręgi i łuki w krok za pędzącym ku powierzchni pęcherzykiem. Momentowi zetknięcia tej szklistej kuli z powierzchnią towarzyszy uwolnienie kolejnej porcji toksycznego gazu. Mineralne spikule sterczące z kipieli u swej podstawy, która przy wzburzeniu powierzchni jest obmywana gorącym kwasem, pokryte są barwną matą. Jej pręgi przechodzą od czerni, przez siarkowa żółć, aż po brudną, ale wyrazistą czerwień. Pobranie próbki z tej skorupy okazało się dosyć trudne i mało brakowało, aby jeden z badaczy stracił równowagę i skończył w zbiorniku gorącego kwasu.

liczne zatoki przy brzegu jeziora

 

 DALEJ