Trzęsie... dużo mocniej niż ktokolwiek z was mógł się spodziewać. Pasy bezpieczeństwa ledwo wytrzymują, a w połowie foteli załączają się systemy ratowania życia. Z bocznych paneli wystrzeliwują żółto-czarne poduszki bezpieczeństwa, które przesuwają niewłaściwie zabezpieczone skrzynie ze szczątkowym zaopatrzeniem technicznym, a – jak na ironię – swobodnie rozrzucone po pokładzie wiertła i piły stanowią element zwiększający niebezpieczeństwo całego przedsięwzięcia. Kadłub promu skrzypi przy każdym zakręcie, a przednia szyba – na skutek licznych zarysowań – staje się niemal mlecznobiała.

– Już nic nie widzę! Przechodzę na sterowanie ręczne z widokiem z kamer!

Stery ruszają się ospale i kilka sekund zajmuje ci przywrócenie statku do właściwej pozycji. Wyładowanie atmosferyczne przepala czujniki pionu/poziomu, a wirujące smugi powietrza wypełnionego ostrymi odłamkami również uniemożliwiają Ci właściwe odbieranie stanu otoczenia. Jedyną wskazówką, która może Ci sugerować, w jakim układzie przestrzennym znajduje się prom, jest kiczowata ozdoba przyczepiona do niewielkiego przenośnego dysku, który podpiąłeś do górnego panelu sterowania. Jak dobrze, że twoja siostra nie ma gustu w kwestii prezentów dla rodziny. Unoszenie się metalowego breloczka wskazuje na opadanie statku i odwrotnie.

– Niektóre skanery są wciąż aktywne i pokazują, że jesteśmy otoczeni fragmentami czystego krzemu...

– Co to dla nas znaczy?

– Wyobraźcie sobie, że znaleźliśmy się w niszczarce przemysłowej wraz z wrzuconym do niej superkomputerem

Nawet komandosi zaczęli czuć w tym momencie lekki strach, a obijające się o stalowe ściany wnętrza promu narzędzia nie są pomocne w zachowaniu spokoju.

– Jesteśmy już dużo niżej niż rozbite wcześniej sondy, do powierzchni pozostały nam niecałe dwa kilometry. Zła wiadomość jest taka, że właśnie straciliśmy silnik hamujący i lądować będziemy poprze swobodne spadanie...

– Swobodne... co?!

– Spadanie! To nigdy nie brzmi dobrze... ale czujnik wskazuje, że powierzchnia planety ma dziwnie niską gęstość. Możliwe, że pokrywa ją coś, co zamortyzuje upadek. – Wraz z obniżaniem wysokości gęstość chmur spadała, a widok z kamer stawał się coraz mniej zamazany. – Cholera, przecież to wygląda jak...

Las...

powierzchnia planety okazała się być gęsto pokryta lasem

 

 DALEJ